Różan w wojnie obronnej 1939 r. - cz. 5 DZIEŃ 6 WRZEŚNIA
Opracowanie niniejsze stanowi fragment pracy licencjackiej Roberta Olbrysia napisanej w WSH w Pułtusku pod kierunkiem prof. dr hab. Jeremy Maciszewskiego.
BRONIĆ ZA WSZELKĄ CENĘ tragiczny 6 września
Przedmoście zostało opuszczone przed północą 5 września. Nieprzyjaciel był wyraźnie zmęczony. Z nadejściem nocy jego oddziały wycofały się na pozycje wyjściowe i dlatego nie zauważono przygotowań do opuszczenia przedmościa. W celu wprowadzenia w błąd nieprzyjaciela pozorowano ruch na stanowiskach polskich. Pozostawiona specjalnie l kompania porucznika Ruska ostrzeliwała Niemców. Porucznik Rusek na rozkaz podpułkownika Rzedzickiego poszedł na wypad z plutonem podchorążego Sypniewskiego. Pluton dotarł do Sielunia i tam zaatakował granatami i bronią ręczną stojącą na drodze niemiecką kolumnę zmotoryzowaną. Korzystając z popłochu wśród żołnierzy nie spodziewających się, że Polacy dotrą tak daleko, żołnierze wycofali się bez przeszkód przez most na Narwi i zajęli stanowisko obok pozostałych plutonów swojej kompanii w rejonie Kaszewiec. Na skraju zaś lasu szczawińskiego zajęły stanowiska dwie baterie 61 pal oraz pluton artylerii pozycyjnej. Odcinek ten pod dowództwem podpułkownika Rzedzickiego sąsiadował na północy z 2 batalionem 114 pp z 3 baterią 61 pal w rejonie Chełst, a na południu z czatą w sile kompanii 116 pp w Dzbędzu1.
Około godziny 10 - na odcinku obrony, a właściwie dozorowania 41 DP, wynoszącym 25 km rozpoczęły się ciężkie walki.
Forsowanie Narwi poprzedziła artyleria niemiecka, która o godzinie 6°° otworzył ogień na wschodni brzeg rzeki, nadbrzeżne lasy pod Kamionką-Kruszewem i Chełstami oraz las różański i szczawiński. Ogień artylerii kierowany był przez obserwatora z balonu na uwięzi.
Historyk Adam Krukowski opisuje ciekawą relację kaprala Edwarda Janika (z 217 eskadry bombowej), wykonującego lat rozpoznawczy połączony z bombardowaniem w tym właśnie czasie: W godzinach popołudniowych wysłano jedynie naszą załogę na ponowne rozpoznanie - bombami - w okolice Różana. W oddaleniu około 3 km od lasu widoczny był balon [w rejonie przeprawy pod Sieluniem] na uwięzi wypuszczony na wysokość 400 m. Byliśmy naiwni, podlatując do balonu, ażeby go zestrzelić. Oddałem do balonu 2 krótkie serie, który natychmiast stanął w płomieniach, ale w tej samej chwili dostaliśmy bardzo silny ogień z dobrze zamaskowanych i niewidocznych dla oka działek przeciwlotniczych. Po powrocie z tego lotu z przygodami okazało się, że nasz "Łoś" został poważnie podziurawiony przez działka przeciwlotnicze i nie był zdatny do dalszego lotu2.
Wkrótce do działań artyleryjskich włączyło się lotnictwo niemieckie. W ciągu godziny zrzuciło na las różański i szczawiński 4000 bomb zapalających, od których zapaliło się 10 km2 lasu. Od bomb i pocisków zapaliły się też zabudowania okolicznych wsi.
Główne natarcie nieprzyjaciela wyszło z Sielunia na wieś Chełsty, leżącą poza Narwią. Przerzucane pod Sieluń oddziały l DP rozpoczęły atak na północne skrzydło polskiej obrony dozorowanej przez dwa bataliony 114 pp z baterią 61 pal.
Słabsze natarcie nieprzyjaciela zostało wymierzone w Różan, gdzie walczył i trwał wczorajszy bohater 115 pp. Tym razem uderzenie na stanowisko pułku miało charakter wiążący, nieprzyjacielowi chodziło o to, aby w wyniku uderzeń wymierzonych na Chełsty i Brzuze odciąć pułkowi drogi odwrotu i zniszczyć go. 6 września przeciwnikiem pułku była w dalszym ciągu dywizja pancerna generała Kempfa oraz wspomagająca ją 12 DP.
Po ośmiogodzinnej walce 115 pp zdałał pomyślnie odeprzeć kolejne natarcie Niemców. Bardzo skutecznej pomocy. udzielał pułkowi l dywizjon 61 pal oraz 11 pluton artylerii pozycyjnej, który przede wszystkim bronił swoim ogniem drogi prowadzonej na most3.
Podczas gdy Niemcy poważnie zagrozili pozycjom zajmowanym przez 115 pp i 2 batalion 114 pp, co groziło załamaniem się frontu obrony Narwi, około godziny 1030 dowódca 41 DP gen. bryg. Wacław Piekarski otrzymał od generała Kowalskiego następujący rozkaz: 41 DP zgrupować w rejonie Pułtuska. Marsz odbyć wieczorem. W rejonie m. Różan zostawić 115 pp. Dowódca ma się meldować w Pniewie4.
Dowódca 41 DP, generał Piekarski, polecił przygotowanie rozkazów i awizowanie oddziałom odmarszu, po czym odjechał do Pniewa (miejsce postoju generała Kowalskiego). Gdy około godziny 15°° powrócił do swego miejsca postoju w m. Góry, sytuacja na froncie dywizji była już znacznie inna. Na prawym skrzydle pod Chełstami włamały się w obronę i utworzyły przyczółek, oddziały 1DP, na lewym skrzydle w miejscowości Dzbądz i Brzuze usadowił się na wschodnim brzegu Narwi l pułk kawalerii nieprzyjaciela, zaś w centrum nadal bronił się nieustannie atakowany przez Dywizję Pancerną "Kempf" 115pp.
Chociaż gen. Piekarski był zobowiązany rozkazem generała Kowalskiego do odmarszu pod Pułtusk, nie zlekceważył jednakże toczącego się tu boju i przed odmarszem dywizji podjął decyzję kontrataku na Chełsty, aby wyprzeć nieprzyjaciela za Narew. Pułkownik Raganowicz otrzymał do przeciwuderzenia cały 114 pp5.
Polskie przeciwnatarcie w kierunku Chełst prowadzone o zmierzchu przez płonący las bez należytego wsparcia artylerii własnej utknęło. Nacierały dwa bataliony, l batalion majora Jana Światłowskiego z rejonu Czamowa oraz 3 batalion majora Mikołaja Krajnika z rejonu na północ od Ludwinowa. Jedynie 2 kompania 115 pp, włączona do kontrataku, wyrzuciła Niemców w walce na bagnety z Chełst i miejscowość tę utrzymała aż do odwołania (godz. 2000)6. O tejże godzinie gen. Piekarski otrzymał meldunek od Naczelnego Wodza, aby zaniechał przegrupowania dywizji pod Pułtuskiem i bronił Narwi w rejonie Różana "za wszelką cenę". W tym samym czasie na południe od Różana, przez dozorowaną plutonem 116 pp rzekę pod m. Brzuze, przeprawiła się l BK, która utworzyła przyczółek na wschodnim brzegu Narwi. Około godziny 22°° niemiecki pułk kawalerii osiągnął miejscowość Kunin. W tej sytuacji obecny na miejscu pułkownik Raganowicz nie mogąc odnaleźć dowódcy dywizji, wydał samodzielnie rozkaz do odwrotu na wschód. 115 pp miał odejść do rejonu m. Góry, a o 114 pp przez Goworowo-Brudki do rejonu Plewki, gdzie miał otrzymać dalsze rozkazy7.
Tymczasem do sztabu SGO "Narew" nadeszły meldunki o 15°° o natarciu na 41 DP w rejonie Chełst. W związku z tym dowódca SGO "Narew" polecił dowódcy 33 DP, aby była gotowa od rana 7 września do przeciwnatarcia w kierunku południowym. Zupełną natomiast niespodzianką dla generała Młota-Fijałkowskiego była wiadomość telefoniczna od dowódcy 41 DP (otrzymana w tym samym czasie), że jego dywizja z rozkazu generała Kowalskiego, dowódcy G. O. "Wyszków", ma odejść wieczorem do rejonu Pułtuska. Była to sprawa wręcz nie do wiary, że 41 DP, podlegająca SGO " Narew" była ścigana bez jego wiedzy z najbardziej zagrożonego odcinka, w toku rozpoczętego już przez nieprzyjaciela natarcia. Należy tu jednak dodać, że rozkaz podporządkowania 41 DP, SGO "Narew" wydany przez Naczelnego Wodza został wręczony szefowi sztabu dywizji mjr dypl. Józefowi Blińskiemu po tym jak gen. Kowalski dowódca G.O. "Wyszków" zgodnie z rozkazem od Naczelnego Wodza kierował tą decyją pod Pułtusk8.
Zwrócono się natychmiast do Naczelnego Dowództwa o interwencję, ale łączność można było nawiązać dopiero o godzinie 18. Wówczas Naczelny Wódz wyjaśnił, że 41 DP należy do SGO "Narew" i że linia Narwi ma być za wszelką cenę utrzymana. Bezzwłocznie wysłano przez oficera rozkaz do 41 DP. Około godziny 20-tej nawiązano łączność z tą dywizją i przekazano jej treść wysłanego rozkazu. Podczas tej rozmowy dowódca SGO "Narew" autorytatywnie stwierdził, że 41 DP nie podlega już generałowi Kowalskiemu na mocy rozkazu Naczelnego Wodza i otrzymuje zadanie obrony wschodniego brzegu Narwi. W odpowiedzi gen. Piekarski zameldował, że Niemcy sforsowali już Narew po obu stronach Różana (o przekroczeniu Narwi przez l BK gen. Piekarski został poinformowany o godzinie 20°°. Przeciwnatarcie pułkownika Raganowicza jest już w toku na północnym odcinku w rejonie m. Chełsty, a na przyczółek niemiecki w Dzbędzu będzie wkrótce zorganizowane.
Z meldunku generała Piekarskiego wywnioskował, że odmarsz pod Pułtusk jest nieaktualny i musi być jak najszybciej odwołany. Z braku jednakże łączności przewodowej nie tylko nie odmeldował się u generała Kowalskiego, lecz co gorsze, nie mógł zapoznać pułkownika Raganowicza ze zmianą zadania dla 41 DP. Płk Raganowicz nie wiedząc o rozkazie Naczelnego Wodza obrony Narwi "za wszelką cenę" wydał rozkaz o wycofaniu się 114 i 115 pp z przedmościa.
Generał Piekarski zasugerowany zagrożeniem ze strony kawalerii niemieckiej, natychmiast pośpieszył do dowódcy 116 pp podpułkownika Mieczysława Chamerskiego, aby pokierować kontratakiem, który wyparł by ją za Narew. Okazało się jednak, że pułku nie było już na miejscu, zgodnie bowiem z telefoniczną zapowiedzią odmaszerował pod Pułtusk. Dowódca 116 pp zapowiedź tę błędnie zrozumiał jako rozkaz do odmarszu i przedwcześnie wyruszył. Trzeba było go więc zawracać z drogi, co znacznie opóźniło przeciwuderzenie na Kunin-Dzbądz. Jednakże akcja ta prowadzona przy świetle licznych pożarów, wśród ostrzałów, podjazdów kawalerii nieprzyjacielskiej, w atmosferze panicznej ucieczki taborów 33 i 41 dywizji piechoty i jak się wydaje bez wiary w zwycięstwo zakończyła się niepowodzeniem9.
Po dwudniowych niezwykle ciężkich walkach 41 DP w nocy z 6 na 7 września odchodziła spod Różana. Mimo znacznych strat zachowała zdolność bojową. Tym bardziej, że na północ od Różana w rejonie lasów Kamionka-Lipianka-Borowe-Cisk skoncentrowana była 33 Rezerwowa Dywizja Piechoty ze składu SGO "Narew" pod rozkazami pułkownika Tadeusza Zieleniewskiego, która mogła wejść w każdej chwili do działań w kierunku Różana. Niestety, również płk Zieleniewski zobowiązany był wspomnianym już rozkazem Naczelnego Dowództwa z 5 września do przegrupowania dywizji na północ od Wyszkowa. Nowy rozkaz wysłany przez Młota-Fijałkowskiego mający na celu zatrzymanie tj. dywizji i współdziałanie jej z 41 DP w rejonie Różana dotarł do pułkownika Zieleniewskiego dopiero nad ranem 7 września10.
Odmarsz 33 Dp znad Narwi do nakazanego rejonu nastąpił 6 września o godzinie 22. Po osiągnięciu około godziny 23 Goworowa płk Zieleniewski podzielił dywizję na dwie kolumny marszowe, które od tej pory kontynuowały marsz po dwóch odrębnych trasach: 133 pułk piechoty trasą przez Wólkę Brzezińską - Brzezinko - Wąsewo -Brudki - Przedświt - Plewki na Pacynę Starą, a 134 pułk piechoty przez Ponikiew Małą - Pasieki na Długosiodło. Gdy 134 pp z 33 DP zbliżał się od strony Goworowa do szosy różańskiej pod Ponikiew, jednocześnie szosą tą od zachodu zbliżała się kolumna 115 pp z 41 DP złożona z taborów i artylerii 61 pułku artylerii lekkiej. W tym czasie patrole kawaleńi niemieckiej urządziły zasadzkę w pobliżu wspomnianego skrzyżowania. Niemcy oświetlili obydwie polskie kolumny przez podpalenie stogów słomy i stodół w Ponikwi Dużej i Grodzisku, a następnie otworzyli ogień z broni maszynowej. Zaskoczenie to dało druzgocący wynik. Piechota przypadła do ziemi, natomiast tabory i artyleria pognały galopem szosą różańską ku wschodowi. Baterie 33 i 41 dywizji ochłonęły najwcześniej, ale pod ogniem niemieckiej zasadzki utraciły wiele ludzi i koni, a nawet działa.
Minęło około godziny, zanim na skrzyżowaniu zdołano uporządkować pododdziały 134 pp. Około godziny 2, dnia 7 września przybył tu płk Raganowicz z 114 pp z 41 DP, który wspólnie z majorem Taeuszem Hordtem zorganizował natarcie na niemieckich kawalerzystów, wspierając ich nad rzekę Orz. Po czym 134 pułk piechoty kontynuował marsz na Długosiodło.
Musiał także stoczyć ciężkie walki odwrotowe 115 pp cofając się spod Różana. Około godziny 2, dnia7 września l batalion pod dowództwem majora Fenzalaua natknął się na zasadzkę spieszonych kawalerzystów niemieckich przed mostem na rzece Orz pod Czamowem. Na rozkaz pułkownika Rzedzickiego batalion ruszył do ataku na bagnety i po krótkiej lecz zdecydowanej walce opanował most, otwierając sobie drogę przez Pasieki na Góry. Podczas tego starcia ranny został płk Rzedzicki. Jednocześnie 2 batalion pod dowództwem majora Miki wykonał pościg za wycofującym się nieprzyjacielem wzdłuż wschodniego brzegu Orz w kierunku Kunina. Jednakże został on zaatakowany przez pododdziały niemieckiej 12 DP, które pośpieszyły na pomoc kawalerzystom. Zacięty bój trwał około dwóch godzin. Batalion zagrożony okrążeniem wycofał się w stronę m. Góry.
O świcie 7 września rozproszone i zdezorganizowane oddziały 33 i 34 DP znalazły się na olbrzymiej przestrzeni Puszczy Białej, brać po piaszczystych drogach w kierunku Wyszkowa11.
Marszałek Rydz-Śmigły był zaskoczony szybkością działań armii Kiichlera, ale odkrywszy wreszcie jego zamiary nie znając rozmiarów klęski, miał nadzieję na przywrócenie zdolności obronnej nad Narwią. Wyrzucić za rzekę nieprzyjaciela miała SGO "Narew" generała Młota-Fijałkowskiego. Jednakże generał nie uzyskał łączności z 33 DP, ani z 41 DP. Wobec tego po przekazaniu dowództwa grupy generałowi Kmicicowi-Skrzyńskiemu wyruszył z oficerem swego sztabu kapitanem dyplomowanym F. Hermanem na poszukiwanie jednostek tj. 33 i 41 DP12.
Ale w tym czasie wyszedł ogólny rozkaz Naczelnego Dowództwa o odwrocie wszystkich sił na nową linię obronną wzdłuż Bugu - Wisły - Sanu.
Cofając się do przeżyć dowódców i żołnierzy, którzy musieli odchodzić z zajmowanych pozycji, nie będąc pobitymi przez nieprzyjaciela. Chcąc skomentować po części rozkazy dowódców wielkich jednostek, słusznym wydaje się odwołanie raz jeszcze do opisu bezpośredniego uczestnika tych walk i jednocześnie literackiego dokumentu, który tak relacjonował przeżycia swoich kolegów, obrońców Różana: Pułkownik siedział zgaszony [chodzi tu o pułkownika Czesława Rzedzickiego] - Oni powariowali (.....) Wczoraj nakazali nam odwrót -mruczał - choć mogliśmy dalej bronić w przeprawie (.....) - Dziś rano rozkaz - "Trzymajcie za -wszelką cenę!" - A teraz znów popędzają. -"Rzucić wszystko i wycofać się..." Chcą mnie zupełnie pogrążyć, jakże ja będę wyglądał (.....) Obłęd, kompletny obłęd! (.....) -Na szczęście nie u nas - tryumfował major - tylko w sztabie dywizji (.....) Albo jeszcze wyżej dostali kręćka (.....) i dalej: Powoli ściągały gromadki żołnierzy, zbierali się w dymnym mroku przesieki. Parował z nich nieostygły trud całodziennej walki. Ranni opierali się na karabinach, chrapliwie żebrali pić. Ciasno stały wozy taborowe, szóstki w zaprzężonych działach tłukły głucho kopytami. Kolumna milczała. Gniewnie zaciskano zęby, pomimo zaciekłego oporu, który tyle ofiar kosztował, zostali pokonam. Hitlerowcy sforsowali Narew13.
1. Juszkiewicz R., 1992: "Walki o przedmościa Różan, Pułtusk, Płock 1939", s.53,
2. Kurowski A., 1962: "Lotnictwo Polskie w 1939 roku", s.191,
3. Jaruga T., Karbowski W., 1987: "Armia Modlin 1939 r.", s.162-165,
4. Iwanowski W., 1961: "Wysiłek zbrojny narodu polskiego w czasie II wojny światowej", Tom I, s.73,
5. Jaruga T., Karbowski W., op. cit. s.163,
6. Juszkiewicz R., 1992: "Walki o przedmościa Różan, Pułtusk, Płock 1939", s.57,
7. Zawilski A., 1972: "Bitwy polskiego września", Tom I, s.176, Juszkiewicz R., 1989: Z lat wojny i okupacji w powiecie makowskim [w] Maków Mazowiecki i ziemia makowska, s.152,
8. Jaruga T., Karbowski W., 1987: "Armia Modlin 1939 r.", s.163, Iwanowski W., op. cit. s.178,
9. Juszkiewicz R., 1992: "Walki o przedmościa Różan, Pułtusk, Płock 1939", s.60,
10. Andryszczyk S., 1989: "Walki obronne oddziałów polskich na obszarze obecnego województwa ostrołęckiego we wrześniu 1939 roku", Zeszyt naukowy III, s.120,
11. Zawilski A., op. cit. s.177, Andryszczyk S., op. cit. s.121,
12. Jaruga T., 1990: "Obrona Polski 1939", s.426,
13. Żukrowski W., 1970: "Dni klęski", s.171-172.
Opracował: Piotr Pogorzelski Prawa autorskie © Moje miasto Różan Wszystkie prawa zastrzeżone. Opublikowane: 2003-05-21 (21748 odsłon) [ Wróć ] |