Dyrygowanie i dodatki
Data: 06-04-2005 o godz. 19:06:56
Temat: Samorząd


„Dyrygowanie” to rysowanie rękoma lub patykiem wzorów w powietrzu, odbieranych jako „dyrektywy” przez facetów, którzy noszą muchy i którzy marzą, by być w tym momencie na rybach. Parafrazując mojego ulubionego Franka Zappę i odnosząc to do różańskich rajców (a przynajmniej ich większości): mówienie to artykułowanie głosek za pomocą aparatu mowy, odbieranych jako „bełkot” przez facetów i kobiety, którzy w krawacie czy bez marzą, by być w tym momencie przy kasie w oczekiwaniu na zasłużona dietę.



W wielu przypadkach jest to ewidentna prawda (zestawienie „ewidentna prawda” wbrew pozorom nie jest zupełnie pozbawione sensu, bo znam „egzemplarze”, dla których prawda zawsze leży po środku), jednak przy okazji krótkiej, acz zjadliwej debaty o nauczycielskich pensjach w Różanie, postawienie podobnej tezy jest pozbawione podstaw. Radni, nie odrzucili na sesji w dniu 28 lutego br. uchwały w sprawie ustalenia regulaminu wypłacania dodatków do wynagrodzeń nauczycieli po to, by spotkać się na kolejnym posiedzeniu komisji i „skasować” jeszcze jedną dietę. Pozwolili sobie na te niewątpliwe fopa w stosunku do pedagogów, aby im przypomnieć o dobrodziejstwach, jakie płyną z nauczycielstwa w różańskich szkołach prowadzonych przez gminę.

Z różańskiego eldorado korzystają wszyscy. Mieszkańcy płacący najniższe podatki w okolicy, rolnicy nie płacący podatków w ogóle, czyściochy płacące za wodę i ścieki połowę ceny, którą kosztuje, urzędnicy zarabiający więcej niż gdziekolwiek, radny Pepłowski zasiadający w bez mała pięciu komisjach rady miejskiej, kilku lokalnych przedsiębiorców żyjących z gminy i wreszcie burmistrz, który nie zdołał w 2004 r. wydatkować blisko 3 milionów złotych zaplanowanych w budżecie na inwestycje. Do tej grupy dołączyli już jakiś czas temu nauczyciele.

Nie zgadzam się z Krzysztofem (Kruszewskim, przyp. Red), jakoby krótkie spięcie na linii rada miejska – nauczyciele, miało wymiar kataklizmu, po którym na wywiadówkach zaczną się propagandowe wystąpienia przeciwko radnym i nawoływanie do głosowania na innych, przy okazji kolejnych wyborów. Historia pokazuję, że nauczycielskie środowisko jest w większości tak spauperyzowane, że nie stanowi w żadnym razie tworu opiniotwórczego. Już dawno do tego bezpodstawnie nobilitowanego zawodu przestali trafiać ludzie z powołania. Trafiają częściej Ci, którzy pracę w szkole mają załatwioną, niż ci, którzy na nią zasługują. Cóż, takie nastały czasy, a przykład idzie z góry. Województwa, powiatu, gminy (wystarczy rzucić okiem na decyzje kadrowe starosty, czy burmistrza).

Mam znajomego, jest nauczycielem w jednej z okolicznych gmin. Gdy usłyszał ile Różan wydaje na oświatę, jaka jest średnia nauczycielska pensja i za co się u nas płaci (nadliczbówki, doraźne zastępstwa, praca z dziećmi na kółkach zainteresowań w godzinach pozaszkolnych, wynagrodzenie za opiekę podczas ferii), nie mógł uwierzyć w szczęście tych kilkudziesięciu pedagogów, którzy pracują w różańskich szkołach prowadzonych przez gminę. „Eldorado” rzekł, „oni mają u was eldorado...”.

Mają, ale nie potrafiącego tego docenić i dziwią się, gdy tylko któryś z radnych odważy się zapytać „na co to, po co to?”. Co ciekawe, przy okazji zawieruchy wokół regulaminu wynagradzania większość nauczycieli, tych nie skupionych wokół dyrektorów i mających w nosie związki zawodowe (które notabene dbają głównie o siebie a nie o nich), dowiedziała się, że ich pensje zależą w jakiejś mierze od decyzji radnych. Dowiedzieli się również, że ich reprezentant w imieniu źle pojętego interesu kilku swoich kolegów, całą rzeszę innych pozbawił na święta części wynagrodzeń, nie podpisując protokółu uzgodnień z zaproponowanymi przez radnych zapisami regulaminu. W zasadzie poszło o 20 zł dla nauczyciela opiekuna stażu...

Kilka miesięcy wakacji, 18 godzin obowiązkowego pensum tygodniowo, komfortowe warunki pracy (hala, wyremontowana szkoła itp.), doraźne zastępstwa, nadliczbówki, dodatki i inne souveniry, wszystko to zasługa karty nauczyciela, która jest kagańcem dla oświaty i wiąże ręce organowi prowadzącemu, nie pozwalając na wprowadzenie zdrowych zasad do szkół, Rozliczanie za faktyczne osiągnięcia dydaktyczne i pracę, a nie za trwanie na stanowiskach i łapanie maksymalnej ilości chałtur powinno być standardem. Niestety nie jest. Nie sposób przy tym nie zwrócić uwagi na indolencję burmistrza, który ma prawo do zakwestionowania arkusza organizacyjnego przygotowanego przez dyrektorów. Jednym podpisem może bowiem wiele zmienić, np. pozwolić na zatrudnienie nowego nauczyciela w miejsce nadliczbówek zaplanowanych dla „swoich” przez dyrektorów. Niestety liczą się głosy podczas wyborów. Po co zadzierać z nauczycielami?!

Powiadają „na mieście”, że są jeszcze prawdziwi nauczyciele. Niechciani swego czasu przez różańską dyrekcję wychowawcy z Dzbędza i innych zlikwidowanych szkół. Ci potrafią jeszcze cierpliwie słuchać, mają dla dzieciaków i u dzieciaków szczególne względy. Tylko, że są w mniejszości, a „grupa trzymająca władzę” nic sobie nie robi z ich trudnej sytuacji. Gdzie się podziały Siłaczki, Konopielki? Podziały się na dobre, bo jeśli nawet są, to boją się wychylić głowę ponad nieprzeciętną przeciętność.
Przerażające.

(mi)



Do artykułu można dodawać swoje komentarze.



Artykuł jest z Moje miasto Różan
http://www.rozan.net

Adres tego artykułu to:
http://www.rozan.net/modules.php?name=News&file=article&sid=30