Próbując uzyskać informację na temat paszportu miałem okazję do oceny kompetencji i zaangażowania w pracę, co niektórych pracowników Starostwa Powiatowego w Makowie Mazowieckim. Zapraszam do lektury artykułu, który pośrednio jest odpowiedzią na pytanie, gdzie znikają nasze podatki.
Pięknego popołudnia dnia 10 czerwca 2005 roku o godzinie 15.45 zadzwoniłem do Starostwa Powiatowego w Makowie Mazowieckim z pytaniem czy jest już do odbioru paszport. Ku mojemu zdziwieniu Pani Krysia (imię zmienione na potrzeby artykułu, prawdziwe imię i nazwisko znane redakcji), z którą rozmawiałem, poinformowała mnie, że dokumenty związane z wydawaniem paszportów zamykane są w szafie pancernej o godzinie 15.30, a otwarcie szafy w tym dniu już nie jest możliwe. Zapytana (Pani Krysia) o podstawy prawne takiego postępowania wymieniła Ustawę o ochronie danych osobowych. Na uwagę, że ustawa nie precyzuje czasu zamykania szaf służących do przechowywania dokumentów zawierających dane osobowe, zmieniła zdanie i powiedziała, że czas zamykania szafy ustalił jej przełożony.
Zaskoczony i wielce zdziwiony postanowiłem zadzwonić do przełożonego wszystkich przełożonych w tym urzędzie, a mianowicie Pana Starosty Kazimierza A. Białobrzeskiego. Pan Starosta telefon odebrał po drugim dzwonku, więc na wstępie zadałem pytanie, do której godziny pracuje starostwo, a w odpowiedzi usłyszałem, że do 16.00. Zreferowałem, więc treść rozmowy, jaką przed chwilą odbyłem z Panią Krysią. Przełożony wszystkich przełożonych nie chciał uwierzyć, dlatego z drugiego aparatu telefonicznego zadzwonił do Pani Krysi. Czekałem cały czas na linii, dlatego słyszałem cały przebieg rozmowy, w której Pan Starosta z całą godnością piastowanego urzędu wyraził oburzenie zaistniałą sytuacją. Gdy wrócił do rozmowy ze mną był już mniej radykalny w swoich poglądach, przepraszał, ubolewał i bronił swoich pracowników, aby nad całą sprawą przejść do porządku dziennego. Pan Starosta przykładem Pani Krysi poinformował mnie, że w celu uzyskania informacji czy paszport jest do odbioru muszę zadzwonić w poniedziałek, nie pomogły namowy i przekonywania. Szafa zamknięta jest pieczęcią i już. Tym samym Pan Starosta wykazał się nieudolnością w zarządzaniu i brakiem wpływu na działanie urzędu, którego jest kierownikiem.
Moje plany urlopowe legły w gruzach.
Cała sprawa ma jeszcze jeden aspekt. Wydawanie paszportów jest zadaniem zleconym przez organy terenowe administracji rządowej w tym przypadku przez wojewodę. Pan Starosta poinformował mnie w trakcie rozmowy, że obsługa „paszportów” załatwiana jest w ramach całego etatu. Z przytoczonego przykładu jasno wynika, że starostwo Powiatowe w Makowie Mazowieckim pobierało z tego tytułu nienależne środki finansowe gdyż paszportami zajmowało się o 30 minut dziennie krócej niż powinno, co od początku br. do końca maja (140 dni roboczych) daje 52 godziny. Jest to oczywiście wyliczenie szacunkowe, bo uwzględnić należy również fakt, że kasa w w/w starostwie czynna jest tylko do godziny 15.00, po tej godzinie złożenie wniosku o paszport czy prawo jazdy jest niemożliwe. Daje nam to kolejne 52 godziny, czyli w sumie 104 godziny od początku roku do końca maja. Należy tylko zadać sobie pytanie, od kiedy taka sytuacja ma miejsce?
Informacja dotycząca opisanego zdarzenia z prośbą o wyjaśnienie, przesłana została do Wojewody Mazowieckiego Pana Leszka Mizielińskiego. O sposobie załatwienia sprawy poinformujemy czytelników po otrzymaniu odpowiedzi.
Wiary w poprawę sytuacji i eliminowanie nieudolnych polityków, dodają słowa Pana Andrzeja Brachmańskiego, byłego Wiceministra Spraw Wewnętrznych i Administracji: „Polityk jest jak mucha, bo polityka i muchę można zabić gazetą”. Jeszcze nie wiemy jak to stwierdzenie sprawdza się w przypadku Internetu, ale może wkrótce się przekonamy.
Ujawnianie konkretnych przejawów nieudolności może w końcu wpłynie na poprawę działania urzędów. Jeżeli posiadacie własne doświadczenia nawiązujące do w/w tematyki, prosimy o opisanie i przesłanie do redakcji serwisu Różan.net. Udostępnimy je dla forum publicznego i poddamy dyskusji.
Piotr Pogorzelski